SZTUKI WIZUALNE
Wewnętrzna przestrzeń obrazu - wystawa
5-20 MAJA 2016, GODZ. 10:00-17:00 / WSTĘP WOLNY
miejsce: galeria Fabryki Sztuki (niski budynek), Tymienieckiego 3, Łódź
wernisaż: 5 maja 2016 (czwartek), godz.20
O obrazie mówi się, że jest niemożliwy, bowiem jest wewnętrznie sprzeczny. Z założenia powstaje on na płaszczyźnie, a więc stanowi ingerencję w jej obszar. Owa ingerencja praktycznie unieważnia pierwotny status obrazu jako przedmiotu. Wprowadzając cokolwiek na płótno negujemy jego płaskość, gdyż każdy element odmienny od płaszczyzny tworzy wrażenie relacji przestrzennych, którego nie da się pogodzić z płaskością. Ten konflikt – jeden z podstawowych problemów malarstwa – szczególnie mocno odczuwalny jest w sztuce abstrakcyjnej. Tam, napięcie między polem obrazu a jego zawartością wydaje się najbardziej czytelne – niemaskowane przez znajome kształty świata rzeczywistego, czy też wątki narracyjne. Można powiedzieć, że w abstrakcji problematyka malarska zostaje pozbawiona wszelkich naddatków i sprowadzona do zagadnień bazowych: czym jest obraz? Jak powinien być kształtowany? Co nadaje mu sens?
Wystawa „Wewnętrzna przestrzeń obrazu” ukazuje różnorodność rozwiązań malarskich, jakie wykorzystują wybrani artyści w zmaganiach z wyżej opisaną problematyką.
wernisaż: 5 maja 2016 (czwartek), godz.20
O obrazie mówi się, że jest niemożliwy, bowiem jest wewnętrznie sprzeczny. Z założenia powstaje on na płaszczyźnie, a więc stanowi ingerencję w jej obszar. Owa ingerencja praktycznie unieważnia pierwotny status obrazu jako przedmiotu. Wprowadzając cokolwiek na płótno negujemy jego płaskość, gdyż każdy element odmienny od płaszczyzny tworzy wrażenie relacji przestrzennych, którego nie da się pogodzić z płaskością. Ten konflikt – jeden z podstawowych problemów malarstwa – szczególnie mocno odczuwalny jest w sztuce abstrakcyjnej. Tam, napięcie między polem obrazu a jego zawartością wydaje się najbardziej czytelne – niemaskowane przez znajome kształty świata rzeczywistego, czy też wątki narracyjne. Można powiedzieć, że w abstrakcji problematyka malarska zostaje pozbawiona wszelkich naddatków i sprowadzona do zagadnień bazowych: czym jest obraz? Jak powinien być kształtowany? Co nadaje mu sens?
Wystawa „Wewnętrzna przestrzeń obrazu” ukazuje różnorodność rozwiązań malarskich, jakie wykorzystują wybrani artyści w zmaganiach z wyżej opisaną problematyką.
Zaprezentowanych malarzy, oprócz przynależności do tego samego pokolenia, łączy szeroko pojęty abstrakcyjny język wypowiedzi artystycznej, jednakże wszyscy posługują się innymi dialektami tego języka. Niezależnie od tego, czy wykorzystują oni kształty euklidesowe, czy też bazują na swobodnej ekspresji, dochodzą do abstrakcji w wyniku procesu wyzbywania się nawiązań do przedmiotowości, która jest pierwotną inspiracją. To, że ślady rzeczowości są w niektórych pracach wciąż jeszcze czytelne, zupełnie nie neguje ich abstrakcyjnego wymiaru. Wręcz odwrotnie – dobitnie pokazuje, jak filtrowane są codzienne widoki, by ostatecznie pozostał po nich odarty ze szczegółów obraz, który sprowadza się do zestawu kilku linii usytuowanych odpowiednio względem siebie lub do wzajemnych relacji plam barwnych. Uwiedziony wycinkiem świata i zawartymi w nim proporcjami umysł zapomina o katalogowaniu rzeczywistości i poszukuje sensu rzeczy poza ich potocznym wyglądem oraz sposobu ich bytowania na ograniczonej płaszczyźnie.
Inspiracja światem przedmiotowym jest szczególnie czytelna w pracach Mileny Romanowskiej. Artystka roztacza przed nami wizje widmowej architektury. Plany budowli, lekkie w swej linearności, nakłada na przenikające się płaszczyzny barwne, które kojarzą się z elewacjami budynków lub ścianami działowymi. Innym razem pociągające wizualnie stają się fragmenty takich założeń jak stadion, czy amfiteatr, gdzie diametralnie uproszczone rzędy miejsc, okalające arenę i poprzecinane prostymi odcinkami przejść, tracą swój rozpoznawalny aspekt użytkowy, zyskują natomiast życie jako wektory sił i autonomiczne linie podziału płótna. Elementy domniemanych konstrukcji wziętych z rzeczywistości stają się nagle składnikami budowanego obrazu, jego wewnętrznym rusztowaniem.
Inne podejście, oparte raczej na symbolu i totemie, wykazuje w swojej twórczości Róża Kordos. Od samego początku jej malarstwo zapełniały proste, zgeometryzowane motywy, nawet wówczas, gdy pojawiała się tam jeszcze sylwetka człowieka – obowiązkowo schematyczna, standaryzująca jednostkę. Z biegiem czasu postać ludzka zniknęła, zaś odwołujące się do rzeczywistości struktury, takie jak schody, labirynty, złote klatki nabierały wagi, rozwijały się, jednym słowem: ewoluowały, stając się formami zdekonstruowanymi, czysto abstrakcyjnymi i autotelicznymi. Jednocześnie pozwalały dopuścić do głosu aspekt dekoracyjny i zdolność uwodzenia widza refleksami świetlnymi i wewnętrznym rytmem, uzyskiwanym przez współgrające ze sobą składniki.
Z kolei malarstwo Janusza Kotlewskiego powstaje ze współwystępowania przeciwieństw. Konstytuuje je wyraźna dbałość o właściwe rozplanowanie płaszczyzny malarskiej. Przenikające się pola barw tworzą wrażenie magmatycznej powierzchni, którą szatkują linie proste, pełniące rolę strukturyzującą. Należy przy tym zauważyć, że zarówno w warstwie kolorystycznej, jak i geometrycznej prace Janusza Kotlewskiego zachowują pewien stan równowagi – linie krzyżują się harmonijnie, a tworzone plany wzajemnie przenikają. Uzyskany efekt sprawia, że z reguły przeciwstawiane sobie tradycje – geometryczna (cerebralna, pełna formalnego rygoru) i ekspresjonistyczna (żywiołowa, oparta na geście, nieuświadomionych emocjach) – występują tu jako zjawiska wobec siebie komplementarne.
Twórczość Piotra Turka stanowi w tej grupie kolejny po malarstwie Janusza Kotlewskiego zwornik między konstruktywistyczną dyscypliną, a kolorystycznym rozkiełznaniem. Nie operuje wprawdzie geometrią – poza koncentrycznymi kręgami z cyklu „Wibracje” – jednakże barwną zawartość płócien buduje w taki sposób, że budzi ona niezmiennie skojarzenia z pracą konstruktorską. Operowanie światłem i zestawieniami barwnymi, które ostatecznie przekłada się na przykuwającą wzrok widza przestrzeń obrazu, wymaga wręcz intelektualnego reżimu i pełnej kontroli na każdym etapie pracy. Chociaż mnóstwo tu aluzji do rzeczywistości, to jednak sedno tego malarstwa przejawia się w grze kolorystycznej, budującej głębię płótna i decydującej o jego ostatecznym wyrazie.
Oglądając prace Wojciecha Górskiego przekonujemy się, że opowieści o mikro i makrokosmosie oraz o spowijającej je energii można doskonale przełożyć na język form abstrakcyjnych. Pozwala on bowiem komunikować w sposób poetycki, to co słowa musiałyby opisywać żargonem naukowym, albo wręcz odwrotnie – ezoterycznym. Autorska technika artysty polegająca na wstrzykiwaniu farby w niezagruntowane płótno pozwala mu oprzeć proces twórczy na przypadku kontrolowanym – jak to miało miejsce w przypadku niektórych surrealistów, a później malarzy związanych z pewnymi odmianami abstrakcyjnego ekspresjonizmu – z tą jednak różnicą, że tutaj mamy większy nacisk na słowo „kontrolowany”. Tutaj forma nabiera wymowy paradoksalnej – pełniąc rolę w pewnym sensie opisową według autora, dla widza może pozostać abstrakcją.
Joanna Dąbkiewicz-Luścińska, wychodząc od portretów i przedstawień przedmiotów, kieruje się ku abstrakcji za pomocą spontanicznie dobranych form i kolorów. Opierając się na ostrych barwach i kontrastujących ze sobą pociągnięciach pędzla, tworzy złudzenie głębi, w której o umiejscowieniu poszczególnych plam decyduje ich nasycenie kolorystyczne i zdolność do odbijania i pochłaniania światła. W rezultacie otrzymujemy obrazy w wielu przypadkach „nocne” jeśli chodzi o charakter tła, które dopiero za sprawą jaśniejszych, ciepłych akcentów, rozświetlają się feerią barw – tworzą iluzję wpatrywania się w przestrzeń wypełnioną światłem neonów. Oczywiście pojawiają się słoneczne w swym wyrazie kompozycje, sugerujące np. pejzaż – te są jednak w mniejszości. Zdecydowanie najlepiej artystka czuje się w mrocznych zestawieniach kolorystycznych, gdzie ogólny efekt uzyskuje dzięki opozycyjnym względem siebie formom.
W każdym z wyżej opisanych przypadków formy kształtowane są przez redukcję danego obrazu świata materialnego, stanowiącego pierwotną inspirację. Następuje więc sprowadzenie tego, co bezkresne i trójwymiarowe do przedstawienia ograniczonego ramami i prawidłami tradycyjnie pojętego obrazu. To, co najbardziej interesujące ujawnia się w napięciu między naturalną płaskością płótna, a próbą stworzenia iluzji przestrzeni, która pozostaje w sferze zainteresowań wspomnianych artystów i budowana jest światłem oraz kolorem – za każdym razem w inny sposób.
Paweł Jagiełło
Artyści uczestniczący w wystawie: Wojciech Górski, Janusz Kotlewski, Róża Kordos, Joanna Dąbkiewicz-Luścińska, Milena Romanowska, Piotr Turek
Kuratorzy: Paweł Jagiełło, Milena Romanowska
Organizator: galeria ArsNova w Łodzi
Inspiracja światem przedmiotowym jest szczególnie czytelna w pracach Mileny Romanowskiej. Artystka roztacza przed nami wizje widmowej architektury. Plany budowli, lekkie w swej linearności, nakłada na przenikające się płaszczyzny barwne, które kojarzą się z elewacjami budynków lub ścianami działowymi. Innym razem pociągające wizualnie stają się fragmenty takich założeń jak stadion, czy amfiteatr, gdzie diametralnie uproszczone rzędy miejsc, okalające arenę i poprzecinane prostymi odcinkami przejść, tracą swój rozpoznawalny aspekt użytkowy, zyskują natomiast życie jako wektory sił i autonomiczne linie podziału płótna. Elementy domniemanych konstrukcji wziętych z rzeczywistości stają się nagle składnikami budowanego obrazu, jego wewnętrznym rusztowaniem.
Inne podejście, oparte raczej na symbolu i totemie, wykazuje w swojej twórczości Róża Kordos. Od samego początku jej malarstwo zapełniały proste, zgeometryzowane motywy, nawet wówczas, gdy pojawiała się tam jeszcze sylwetka człowieka – obowiązkowo schematyczna, standaryzująca jednostkę. Z biegiem czasu postać ludzka zniknęła, zaś odwołujące się do rzeczywistości struktury, takie jak schody, labirynty, złote klatki nabierały wagi, rozwijały się, jednym słowem: ewoluowały, stając się formami zdekonstruowanymi, czysto abstrakcyjnymi i autotelicznymi. Jednocześnie pozwalały dopuścić do głosu aspekt dekoracyjny i zdolność uwodzenia widza refleksami świetlnymi i wewnętrznym rytmem, uzyskiwanym przez współgrające ze sobą składniki.
Z kolei malarstwo Janusza Kotlewskiego powstaje ze współwystępowania przeciwieństw. Konstytuuje je wyraźna dbałość o właściwe rozplanowanie płaszczyzny malarskiej. Przenikające się pola barw tworzą wrażenie magmatycznej powierzchni, którą szatkują linie proste, pełniące rolę strukturyzującą. Należy przy tym zauważyć, że zarówno w warstwie kolorystycznej, jak i geometrycznej prace Janusza Kotlewskiego zachowują pewien stan równowagi – linie krzyżują się harmonijnie, a tworzone plany wzajemnie przenikają. Uzyskany efekt sprawia, że z reguły przeciwstawiane sobie tradycje – geometryczna (cerebralna, pełna formalnego rygoru) i ekspresjonistyczna (żywiołowa, oparta na geście, nieuświadomionych emocjach) – występują tu jako zjawiska wobec siebie komplementarne.
Twórczość Piotra Turka stanowi w tej grupie kolejny po malarstwie Janusza Kotlewskiego zwornik między konstruktywistyczną dyscypliną, a kolorystycznym rozkiełznaniem. Nie operuje wprawdzie geometrią – poza koncentrycznymi kręgami z cyklu „Wibracje” – jednakże barwną zawartość płócien buduje w taki sposób, że budzi ona niezmiennie skojarzenia z pracą konstruktorską. Operowanie światłem i zestawieniami barwnymi, które ostatecznie przekłada się na przykuwającą wzrok widza przestrzeń obrazu, wymaga wręcz intelektualnego reżimu i pełnej kontroli na każdym etapie pracy. Chociaż mnóstwo tu aluzji do rzeczywistości, to jednak sedno tego malarstwa przejawia się w grze kolorystycznej, budującej głębię płótna i decydującej o jego ostatecznym wyrazie.
Oglądając prace Wojciecha Górskiego przekonujemy się, że opowieści o mikro i makrokosmosie oraz o spowijającej je energii można doskonale przełożyć na język form abstrakcyjnych. Pozwala on bowiem komunikować w sposób poetycki, to co słowa musiałyby opisywać żargonem naukowym, albo wręcz odwrotnie – ezoterycznym. Autorska technika artysty polegająca na wstrzykiwaniu farby w niezagruntowane płótno pozwala mu oprzeć proces twórczy na przypadku kontrolowanym – jak to miało miejsce w przypadku niektórych surrealistów, a później malarzy związanych z pewnymi odmianami abstrakcyjnego ekspresjonizmu – z tą jednak różnicą, że tutaj mamy większy nacisk na słowo „kontrolowany”. Tutaj forma nabiera wymowy paradoksalnej – pełniąc rolę w pewnym sensie opisową według autora, dla widza może pozostać abstrakcją.
Joanna Dąbkiewicz-Luścińska, wychodząc od portretów i przedstawień przedmiotów, kieruje się ku abstrakcji za pomocą spontanicznie dobranych form i kolorów. Opierając się na ostrych barwach i kontrastujących ze sobą pociągnięciach pędzla, tworzy złudzenie głębi, w której o umiejscowieniu poszczególnych plam decyduje ich nasycenie kolorystyczne i zdolność do odbijania i pochłaniania światła. W rezultacie otrzymujemy obrazy w wielu przypadkach „nocne” jeśli chodzi o charakter tła, które dopiero za sprawą jaśniejszych, ciepłych akcentów, rozświetlają się feerią barw – tworzą iluzję wpatrywania się w przestrzeń wypełnioną światłem neonów. Oczywiście pojawiają się słoneczne w swym wyrazie kompozycje, sugerujące np. pejzaż – te są jednak w mniejszości. Zdecydowanie najlepiej artystka czuje się w mrocznych zestawieniach kolorystycznych, gdzie ogólny efekt uzyskuje dzięki opozycyjnym względem siebie formom.
W każdym z wyżej opisanych przypadków formy kształtowane są przez redukcję danego obrazu świata materialnego, stanowiącego pierwotną inspirację. Następuje więc sprowadzenie tego, co bezkresne i trójwymiarowe do przedstawienia ograniczonego ramami i prawidłami tradycyjnie pojętego obrazu. To, co najbardziej interesujące ujawnia się w napięciu między naturalną płaskością płótna, a próbą stworzenia iluzji przestrzeni, która pozostaje w sferze zainteresowań wspomnianych artystów i budowana jest światłem oraz kolorem – za każdym razem w inny sposób.
Paweł Jagiełło
Artyści uczestniczący w wystawie: Wojciech Górski, Janusz Kotlewski, Róża Kordos, Joanna Dąbkiewicz-Luścińska, Milena Romanowska, Piotr Turek
Kuratorzy: Paweł Jagiełło, Milena Romanowska
Organizator: galeria ArsNova w Łodzi
Pliki do pobrania:
Fabryka Sztuki w Łodzi Tymienieckiego 3
90-365 Łódź
tel.: +48 42 646 88 65
fax: +48 42 207 35 79
info@fabrykasztuki.org
::: więcej informacji
90-365 Łódź
tel.: +48 42 646 88 65
fax: +48 42 207 35 79
info@fabrykasztuki.org
::: więcej informacji
- LDZ Alternatywa
/od 2008/ - Retroperspektywy
/od 2010/ - Art_Inkubator
/od 2014/ - Twórcze Warsztaty
/od 2015/ - #przepraszamy, że w czwartek
/od 2017/ - Kropka + Kreska
/od 2017/ - Latawiec i trąbka
/od 2017/ - Modopolis
/od 2018/ - WCZEŚNIEJSZE PROJEKTY:
- St_Art_3
/2019/ - Perform_Tech
/2018/ - Malowane Ptaki
/2018/ - Rozbudowa systemu oświetlenia scenicznego
/2018/ - The nature of Things - Locality, Tradition, Innovation
/2018/ - St_Art 2
/2018/ - St_Art
/2017/ - Ło Matko Polko!
/2015/ - ETNOkreatywni
/2014-2017/ - OJ!CZYSTY - prowokacje tuwimowskie
/2014/ - UWAGA Człowiek! Napięcia miasta
/2013/ - Pograjka Łódzka
/2012-2013/ - 220 VOLT!
/2012-2013/ - Galeria PUNCTUM
/2012-2013/ - BEEznes
/2012/ - Ministerstwo Kreacji
/2012/ - FUNdusze na Kulturę
/2012/ - Akademia Twórczych Umiejętności
/2011, 2013/ - Scena Fabryka
/2011/ - Solaris. Prawda. Złudzenie
/2011/ - we are more
/2010-2013/ - O!to design
/2010/ - Wtorki w Fabryce Sztuki
/2009-2010/ - Biuro Podróży
/2009/ - Obraz w kadrze
/2009/ - Zona Sztuki Aktualnej
/2008-2011/ - Poza Horyzont
/2008-2009/ - Manewry Patriotyczne
/2007-2009/